Samochodem po Maroku

Wiadomo, że czasem wyjazd do obcego kraju może nieco stresować. Inny kontynent to zupełnie inne obawy i stresy. Przedstawiamy kilka naszych obserwacji z naszej prawie dwu miesięcznej wyprawy po Maroku.

W Maroku obowiązuje ruch prawa stroną i system metryczny więc nic nas nie zaskoczy. 

Nie musimy też obawiać się "szlaczków" - nazwy miejscowości na znakach drogowych są także po francusku.

IMG_9921jpg

Przed wyjazdem


Pamiętaj o zielonej karcie! Będzie sprawdzana na granicy po Afrykańskiej stronie. Samochód też będzie sprawdzany a dokładniej skanowany. My przekraczaliśmy granicę w Tanger - rozładowanie aut z promu, skanowanie każdego, sprawdzanie dokumentów...Trochę to zajęło. Zarezerwuj sobie około 1,5 - 2 h na granicy.

Nic innego niż standardowe wyposażenie samochodu nie będzie Ci potrzebne w Maroku. No chyba, że łopata jeżeli planujesz zakopać się na Saharze.

Jakość dróg

Drogi w Maroku są bardzo dobre. Chyba, że są złe - wtedy są bardzo złe :) Zdarzyło się nam jechać z 2-3 razy drogami słabszej jakości, ale poza tym byliśmy mile zaskoczeni wysokim standardem.

IMG_0318jpg

Nie obowiązują żadne viniety, a za autostrady płacimy na bramkach.

Poruszanie się po drodze

Marokańczycy jeżdżą dość przyzwoicie. Uważać należy na wszechobecne skutery i motocykle przemykające między samochodami. Na drodze spotkamy też osły, konie, dromadery, przeładowane do granic możliwości ciężarówki z sianem, obładowane zakupami dla całej wioski busy oraz śpiące bezdomne psy. Wszystko to przy zachowaniu uwagi i ostrożności nie stanowi zagrożenia. 

IMG_9925jpg

Ronada


Ronada w Maroku podzielić można na dwa typu:
  • rondo w zakorkowanym mieście - tu panuje zasada większego auta lub większych cojones. Panuje chaos, ale i tak w końcu każdy dostanie się tam gdzie potrzebuje. 
  • zwykłe rondo - jedziemy sobie zwykłą drogą, przez niewielkie miasto, mamy do dyspozycji po trzy pasy w każdą stronę (tak, dużo, ale zwykle i tak jeden służy do parkowania). Zbliżamy się do ronda a ono ma dwa pasy... Co robią Marokańczycy? Dla świętego spokoju ustawiają się gęsiego i jadą jakby był jeden pas :)
Parkowanie

Tu sprawa jest prosta - co czy wolno czy nie dowiemy się z koloru krawężników. Jeżeli są (biało):
  • czerwone - nie wolno
  • żółte - mogą samochody uprzywilejowane, specjalne itp. Nie my.
  • niebieskie - parking płatny
  • zielone - parking darmowy, ale i tak pewnie zapłacicie. Tu należy wspomnieć o samozwańczych parkingowych. Zwykle odziani są w odblaskową kamizelkę i cos im dynda u szyi (zwykle puste etui na identyfikator). W przeciwieństwie do naszych rodzimy Zenków nie oczekują oni zapłaty "za popilnowanie samochodu", której strach odmówić, przed wykonaniem usługi. Nie, nie! Tu dowiemy się po fakcie, że nasze auto było pilnowane i teraz należy się zapłata. Nie jest ona obowiązkowa, bo i parkingowy nie jest oficjalnym pracownikiem miasta, ale się im płaci. Nie tylko turyści to robią, ale też ich rodacy - traktują to jako formę pomocy ludziom bezrobotnym a czasem i bezdomnym. Zatem nie musimy zgadzać się na zapłatę ani na podaną stawkę, ale czasem warto mieć drobniaki w aucie.
IMG20240113113822jpg

Halt!

Coś co może nas nieco zdziwić na początku to kontrole drogowe na wjazdach do (czasem wyjazdach z) dużych miast. Znaki informujące o kontroli widać z daleka, nikt nie czai się na kierowcę zza krzaka. Pasy ruchu zważają się do jednego a kierowca ma obowiązek zatrzymać się przed obliczem władzy. Dopiero gdy pan policjant kiwnie ręką możemy jechać dalej. Zatrzymywane do kontroli są z reguły ciężarówki, taksówki, autokary itp. Turystów raczej nie zatrzymują chyba, że masz niezapięte pasy. Z jakiegoś powodu są na to bardzo uczuleni i to kierowca odpowiada za wszystkich pasażerów!

Pamiętaj, że nagrywanie funkcjonariusz na służbie jest tu zabronione!

Piesi

Piesi są wszędzie tylko nie na pasach. Przez ulicę przechodzi się tam gdzie akurat wygodnie, ale co ważne, pieszy sam dba o swoje bezpieczeństwo. Nie wlezie jak święta krowa na jezdnię i nie rzuci się na maskę. Co więcej chcąc być uprzejmym możemy narazić kogoś na niebezpieczeństwo. No bo wyobraźmy sobie... są dwa pasy w jednym kierunku. My jedziemy zewnętrznym. Zatrzymujemy się by kogoś przepuścić, a ta osoba jest w szoku i niedowierzaniu, nie wiedząc co tu się właściwie wydarzyło, idzie. Kierowca na wewnętrznym pasie nie ma w zwyczaju zatrzymywać  i nie wie co my robimy więc jedzie nie zwalniając ani odrobimy. Tragedia gotowa. 

Jeżeli dłużej zabawimy w tym kraju musimy pamiętać by szybko przestawić się po powrocie do Europy, bo tu pieszy ma słuchawki na uszach i nos w telefonie.