Z Trójmiasta na trzy miasta
Na długi czerwcowy weekend wybraliśmy trzy miasta położone stosunkowo niedaleko w myśl zasady: mniej czasu na dojazd = więcej na wypoczynek. Do zagospodarowania mieliśmy cztery dni i wiele punktów do zaliczenia.
Na bazę wypadową wybraliśmy Bydgoszcz. Nocleg w apartamencie przy ul. Grodzkiej nad Brdą był doskonałym wyborem - mimo bliskości centrum życia nocnego na tej ulicy panowały cisza i spokój.
Czwartek upłynął nam na spacerach po Wyspie Młyńskiej, Rynku oraz pięknych Bydgoskich uliczkach. W tym miejscu chciałabym złożyć wniosek o nienazywanie więcej tego miasta mianem "Brzydgoszcz". Może i dworzec nie zachwyca urodą, ale Stare Miasto i Wenecja Bydgoska na pewno tak!
Na bazę wypadową wybraliśmy Bydgoszcz. Nocleg w apartamencie przy ul. Grodzkiej nad Brdą był doskonałym wyborem - mimo bliskości centrum życia nocnego na tej ulicy panowały cisza i spokój.
Czwartek upłynął nam na spacerach po Wyspie Młyńskiej, Rynku oraz pięknych Bydgoskich uliczkach. W tym miejscu chciałabym złożyć wniosek o nienazywanie więcej tego miasta mianem "Brzydgoszcz". Może i dworzec nie zachwyca urodą, ale Stare Miasto i Wenecja Bydgoska na pewno tak!

Krzesło z widokiem na Wenecję Bydgoską

Widok na Brdę z ulicy Tamka
Na obiad wybraliśmy się na ul. Jatki - 65 metrowa uliczka łącząca ul. Grodzką z Rynkiem, gdzie
jeszcze w ubiegłym wieku znajdowały się kramy wikliniarskie i mięsne. Obecnie są tam restauracje i wine bary. Zjedliśmy pyszne dania z krewetkami w Shrimp Bistro - jeżeli dane mi będzie wrócić do "Bydzi" to na pewno tam zajrzę ponownie.
Po posiłku udaliśmy się do Muzeum Mydła i Historii Brudu, gdzie zrobiliśmy swoje własne mydełka i poznaliśmy "niesmaczki" historyczne związane z higieną. Polecam to miejsce nie tylko dla rodzin z dziećmi.
Kolejny spacer to już ul. Gdańska pełna starych, pięknych kamienic często wymieniana jako must-see chociaż mi osobiście bardziej podoba się ul. Długa. Następnie odpoczęliśmy chwilę w parku im. Kazimierza Wielkiego, gdzie stoi fontanna-rzeźba Potop. Jest to rekonstrukcja dzieła
Ferdinanda Lepcke, który w 1897 r. wygrał konkurs na projekt wodotrysku ogłoszony przez
Krajową Komisję Sztuki Królestwa Prus. Rzeźba powstawała przez 6 lat i doczekała się dwóch kopii: pierwszą w skali 1:1 odsłonięto w 1906 r. w rodzinnym mieście rzeźbiarza w Coburgu (Bawaria) a drugą w skali 1:4 odsłonięto w 1908 r. w Eisleben (Sachsen - Anchalt). Niestety w
1943 roku przetopiono rzeźbę na cele wojenne. O jej odbudowę postarało się Stowarzyszenie Odbudowy Bydgoskiej Fontanny "Potop".

Drugiego dnia wybraliśmy się do Torunia - to jedno z najstarszych miast w Polsce (prawa miejskie uzyskało w 1232 roku) i miejsce narodzin Mikołaja Kopernika (inne "kopernikowe" miasto już odwiedziliśmy: Frombork).

Po spacerze toruńskimi uliczkami wybraliśmy się na Wieżę Ratusza Staromiejskiego (polecam zakup biletów przez Internet - oszczędzimy sobie stania w kolejce do kas na dziedzińcu ratusza, bilet można okazać na telefonie. Za bilet normalny zapłacimy 18 zł).

Widok z wieży Ratusza Staromiejskiego
Następnie udaliśmy się do Muzeum Toruńskiego Piernika (bilet normalny bez warsztatów to również 18 zł). Zazwyczaj nie "tracę" czasu w muzeach, bo wolę poczuć klimat miasta i zobaczyć więcej, ale to była moja trzecia wizyta w Toruniu - wypadało w końcu odwiedzić muzeum ich najsłynniejszego wyrobu :)

Następnie udaliśmy się na mały relaks na Promenadę nad Wisłą, gdzie można wypocząć na leżaku z szklanką zimnego napoju. Wyjątkowo obyło się bez degustacji (no poza jednym małym pierniczkiem), gdyż w planach była jeszcze wizyta u cioci ;) Toruń ma bardzo dużo atrakcji do zaoferowania, bo odwiedzić możemy Planetarium, Żywe Muzeum Piernika, Niewidziany Dom, Ruiny Zamku Krzyżackiego, Krzywą Wieżę i wiele innych. Chętnie wracam do tego miasta za każdym razem odwiedzając inne atrakcje.
Trzeciego dnia opuściliśmy apartament na Grodzkiej i ruszyliśmy w kierunku Inowrocławia. Po drodze udaliśmy się do Exploseum - muzeum znajdujące się na terenie byłej fabryki materiałów wybuchowych powstałej w latach 1939-1945, która przeznaczona była do zadań militarnych III Rzeszy. Należała ona do przedsiębiorstwa Dynamit-Aktien Gesellschaft (DAG), którego początki sięgają lat 60. XIX wieku. Założycielem firmy był Alfred Nobel, wynalazca dynamitu i prochu bezdymnego oraz fundator słynnej nagrody. Samo muzeum jest ciekawe - potrzebujemy około 2 godziny na przejście całej trasy, na którą składają się długie korytarze oraz sale z ekspozycjami i multimediami. Wybierając się tam pamiętajcie o ciepłej odzieży - niezależnie od pogodny na zewnątrz panuje tam chłód.

Długie korytarze Exploseum
Trzecie miasto na liście, Inowrocław, trochę nas zawiódł. Rynek mimo, że po dwóch rewitalizacjach nie zachwyca, miasto sprawia wrażenie wymarłego, a wielka szkoda, bo ma potencjał. Jedynym wartym uwagi miejscem jest Park Solankowy i Tężnia Solankowa. Park to 85 hektarów ścieżek, alei, drzew (klony, jesiony, kasztanowce, lipy, jawory, dęby, platany, sosny i inne), stawów, kwietników, rzeźb i ławeczek (brakuje trochę zaplecza gastronomicznego - w jednej restauracji tłok a w drugiej tylko fast food). Można tu odpocząć, pospacerować, wygrzać się w słońcu i porządnie się zaciągnąć w ogrodach zapachowych. Sercem parku jest Tężnia zbudowana w 2001 roku. Zadaniem tej mierzącej 9 metrów wysokości i 300 metrów długości konstrukcji jest pomaganie osobom chorym na nadciśnienie tętnicze, choroby układu oddechowego oraz stany ogólnego wyczerpania. Po wypełnionych gałęziami ścianach spływa solanka co sprawia, że w powietrzu unoszą się specyficzne aerozole. Wdychanie powietrza przesyconego minerałami wzmacnia bowiem odporność i zabezpiecza przed chorobami. Wstęp jest darmowy - 2 zł zapłacimy jedynie na wejście na taras widokowy znajdujący się na szczycie tężni.
Trzecie miasto na liście, Inowrocław, trochę nas zawiódł. Rynek mimo, że po dwóch rewitalizacjach nie zachwyca, miasto sprawia wrażenie wymarłego, a wielka szkoda, bo ma potencjał. Jedynym wartym uwagi miejscem jest Park Solankowy i Tężnia Solankowa. Park to 85 hektarów ścieżek, alei, drzew (klony, jesiony, kasztanowce, lipy, jawory, dęby, platany, sosny i inne), stawów, kwietników, rzeźb i ławeczek (brakuje trochę zaplecza gastronomicznego - w jednej restauracji tłok a w drugiej tylko fast food). Można tu odpocząć, pospacerować, wygrzać się w słońcu i porządnie się zaciągnąć w ogrodach zapachowych. Sercem parku jest Tężnia zbudowana w 2001 roku. Zadaniem tej mierzącej 9 metrów wysokości i 300 metrów długości konstrukcji jest pomaganie osobom chorym na nadciśnienie tętnicze, choroby układu oddechowego oraz stany ogólnego wyczerpania. Po wypełnionych gałęziami ścianach spływa solanka co sprawia, że w powietrzu unoszą się specyficzne aerozole. Wdychanie powietrza przesyconego minerałami wzmacnia bowiem odporność i zabezpiecza przed chorobami. Wstęp jest darmowy - 2 zł zapłacimy jedynie na wejście na taras widokowy znajdujący się na szczycie tężni.
Tężnia Solankowa
Na koniec dnia udaliśmy się w odwiedziny do rodziny nad jezioro Bronisławskie, gdzie zrodził się pomysł, by w drodze powrotnej ostatniego dnia odwiedzić jeszcze kilka atrakcji...
Na koniec dnia udaliśmy się w odwiedziny do rodziny nad jezioro Bronisławskie, gdzie zrodził się pomysł, by w drodze powrotnej ostatniego dnia odwiedzić jeszcze kilka atrakcji...

Ostatni dzień to wizyta w Wenecji! Oczywiście nie posiedliśmy umiejętności teleportacji - mowa o naszej polskiej Wenecji przy jeziorze Weneckim i Biskupińskim. Znajduje się tam Muzeum Kolejki Wąskotorowej, Ruiny Zamku i Wystawa Maszyn Oblężniczych. Wszystkie trzy atrakcje znajdują się pod gołym niebem i obowiązuje na nie jeden bilet w cenie 14 zł.
Ostatnim punktem wycieczki było Muzeum Archeologiczne w Biskupinie, w którym zobaczymy rekonstrukcje obozowiska łowców i zbieraczy, osady pierwszych rolników, osady obronnej na półwyspie, grobów skrzynkowych i wioski piastowskiej. Poznamy tam tajniki życia najwcześniejszych osadników sprzed 10 tysięcy lat, jak i nieco "młodszych" sprzed 6 oraz 2,7 tysięcy lat. Muzeum zajmuje łącznie 38 hektarów. Za bilet normalny zapłacimy 17 zł.

Obozowisko łowców i zbieraczy
Nasze zwiedzanie było dość pobieżne i zdaje sobie sprawę, że odwiedzone w ten weekend miasta mają więcej do zaoferowania, ale chodziło głównie o odpoczynek i oderwanie od codzienności co zdecydowanie się udało.
Termin wycieczki: czerwiec
Czas trwania: 4 dni
Budżet: średni